2013.10.30// P. Rączka
Zbigniew Gutkowski 3 listopada stanie na starcie Transat Jacques Vabre. W regatach przez Atlantyk na 60 stopowym jachcie „Energa” towarzyszyć mu będzie Maciej Marczewski. Start ten jest częścią przygotowań do zbliżającej się prestiżowej imprezy Barcelona World Race 2014. Będzie to wyścig, w którym do opłynięcia "dołem" będzie cała kula ziemska. Warunki będą wówczas bardzo trudne. Na "Gutka" będzie czekał mróz, góry lodowe i... żerujące orki.
- Dziennikarze przedstawiają te zawody jako sprint. Ja się z tym do końca nie zgodzę, bo przepłynąć Atlantyk, to nie jest taka prosta sprawa. To nie jest jezioro, tylko ocean, a my nie płyniemy dla zabawy, tylko się ścigamy. Organizatorzy planują, że zwycięzca dotrze do mety w szesnaście dni. Zobaczymy, czy to się uda – mówi Gutkowski o Transat Jacques Vabre.
- Najtrudniej pływa się wzdłuż wybrzeży Ameryki Południowej i Afryki. Jednostki rybackie nie spełniają tam żadnych norm, nie mają dobrego oświetlenia ani systemów ostrzegania. W Velux 5 Oceans dwa jachty musiały się wycofać w pierwszych dniach z powodu zderzeń z rybakami. W tych samych regatach musiałem założyć sobie szwy na głowie. Nawet nie wiedziałem, że jestem zdolny do takiej operacji. Ale ja nie lubię mówić, jakie żeglarstwo jest niebezpieczne. Gdybym miał z tym problem, to bym nie pływał. Dla innych ludzi to szaleństwo, a mi się podoba – dodaje.