2017.07.22// P. Rączka
Dla przeciętnego Kowalskiego rower to bardzo prosta konstrukcja składająca się z ramy, kierownicy, kół, pedałów i łańcucha. Ma ona służyć w dużej mierze do przejażdżek bądź weekendowych wypadów za miasto, no chyba, że mówimy o kolarstwie zawodowym. Są jednak wielcy pasjonaci roweru, którzy widzą w nim coś więcej, niż tylko pomocny przedmiot do aktywnego wypoczynku i dokonują na nim rzeczy niezwykłych.
Największa prędkość dzięki sile własnych mięśniPierwsze sygnały do tego, że na rowerze można dokonywać rzeczy niezwykłych napływały już po II wojnie światowej. Wszystkich śmiałków utemperował jednak Fred Rompelberg. Holender, który od najmłodszych lat był pasjonatem dwukołowca i sięgnął po wiele tytułów. W wieku pięćdziesięciu lat dokonał jednak rzeczy niezwykłej. W 1995 roku na wyschniętym jeziorze w amerykańskim stanie Utah, przyczepiony do samochodu rozpędził się do 120 km na godzinę, a następnie dzięki sile własnych nóg osiągnął prędkość 267 km/h! Co ciekawe, już kilka lat wcześniej nieudanie próbował pobić rekord Johna Howarda, ale wówczas wypadł z cienia aerodynamicznego przy prędkości 225 km/h, upadł i omal nie zginął. Przez kilka lata leczył wiele urazów.
Rekord bez wspomaganiaSebastiaan Bowier cztery lata temu na płaskim odcinku pomiarowym w Battle Mountain w Nevadzie zdołał rozpędzić rower do prędkości aż 133,78 km/h! Nad konstrukcją jego roweru pracowały dwa uniwersytety, które staranie zadbały o każdy najmniejszy szczegół. Rower był całkowicie obudowany aerodynamiczną osłoną, a rekordzista pedałował w pozycji półleżącej. Jak się okazało wszelkie wylieczenia okazały się prawidłowe, a odpowiednio dobrany tor pozwolił świętować ogromny sukces.
Najszybszy zjazd z góry po śniegu Eric Barone od lat specjalizuje się w zjazdach po śniegu ze stoku, oczywiście na rowerze. Do tego podobnie jak narciarze używa specjalistycznego aerodynamicznego kombinezonu. Jak ciężko urwać jest każdy najmniejszy ułamek sekundy niech najlepiej świadczy fakt, że na początku 2001 roku zdołał osiągnąć prędkość 222 km/h, a w marcu tego roku zmierzono mu 227.720 km/h. Jak na tyle lat i na rozwój technologiczny jaki nastąpić, trzeba przyznać, że pięć kilometrów można uznać za niewiele. Okazuje się jednak, że to już niezwykle dużo przy takich liczbach. Warto dodać, że Francuz ma już dzisiaj 56 lat, a rower przy każdej próbie pobicia jest specjalnie zaprojektowany.
Najszybszy zjazd z góry
Bez śniegu i nie z lodowej góry, a po zboczu wulkanu Cerro Negro w Nikaragui Markus Stockl pobił rekord świata w prędkości zjazdu na rowerze. Miało to miejsce w lutym tego roku, a własny rekord po siedmiu latach udało się pobić o nieco ponad dwa kilometry i dziś wynosi 167.6 km na godzinę. Austriak dokonał tego niezwykłego wyczynu na chilijskiej pustyni Atacama, gdzie kąt nachylenia wynosił 45 stopni! Cała linia przejazdu liczyła aż 1200 metrów. Co najważniejsze, reżyser i właściciel kolarskiego teamu dokonał tego na zwykłym rowerze, takim jaki można kupić w zwykłym sklepie.
Niewyobrażalna prędkość ze wspomaganiem rakietowymJeżeli nie siła nóg i nie grawitacja, to w osiągnięciu wielkich prędkości może pomóc jeszcze paliwo rakietowe. Na taki krok zdecydował się Francois Gissy. Francuz wyposażył swój rower w silniki odrzutowe napędzane wodorem, które pozwalają osiągnąć moc sięgającą 560 KM. Dzięki temu zdołał osiągnąć prędkość 333 km/h. Rekord był bity we Francji na torze do wyścigów, a odcinek został pokonany w zaledwie siedem sekund. Największa prędkość została zmierzona na 250 m, a widok pędzącego roweru zza pleców oglądało rozpędzone Ferrari 430.