2012.03.15// P. Rączka
Adam Bielecki i Janusz Gołąb opuścili już bazę wyprawy u podnóża góry na lodowcu Abruzzi (5030 m n.p.m.). Dwójka Polaków, która przypłaciła odmrożeniami zdobycie Gasherbrum I (8068 m) w Karakorum, została ewakuowana helikopterem do najbliższej większej miejscowości, gdzie zostanie udzielona im niezbędna pomoc. Agna Bielecka oraz Artur Hajzer opuszczą bazę w ciągu najbliższych 3 dni.
Wcześniejszą pomoc alpinistom uniemożliwiały złe warunki pogodowe, które nie pozwalały na to, aby helikopter dotarł do celu.
- Nie jest nam wesoło. Janusz ma odmrożony nos, a mój brat prawy paluch i samodzielnie nie zejdą. A droga jest długa. Do czoła lodowca Baltoro, które jest na wysokości ok. 3500 m, mamy do przejścia 80 km. Minusowe temperatury 15-20 stopni pogłębiają skutki odmrożeń. Utrzymujemy kontakt z lekarzem, specjalistą medycyny górskiej Robertem Szymczakiem i stosujemy się do jego zaleceń - mówiła kilka dni temu Bielecka.
Grupa, która wybrała się na podbuduj Gasherbrum I wydała także specjalne oświadczanie -
"W dniu 15 marca, Adam Bielecki i Janusz Gołąb opuścili bazę wyprawy u podnóża Gasherbrum I na lodowcu Abruzzi (5030m n.p.m.). 80 kilometrowy lodowiec Baltoro pokonują helikopterem. W najbliższej większej miejscowości - Skardu, spędzą najprawdopodobniej parę dni. Artur Hajzer i Agnieszka Bielecka opuszczą bazę w ciągu najbliższych 2-3 dni. Mamy nadzieję wszyscy się spotkać na konferencji prasowej w Warszawie w końcu marca."