2012.03.14// P. Rączka
Adam Bielecki i Janusz Gołąb nie mogą z powodu odmrożeń samodzielnie opuścić bazy położonej na wysokości 5000 metrów. Polacy 9 marca jako pierwsi zdobyli zimą Gaszerbrum I. Od kilku dni nie ma odpowiednich warunków pogodowych na to, aby można było dostać się tam helikopterem i przetransportować ich do szpitala. W składzie wyprawy są także inni Polacy - operator filmowy Dariusz Załuski i Tamara Styś.
- Nie jest nam wesoło, od niedzieli czekamy na helikopter. Janusz ma odmrożony nos, a mój brat prawy paluch, i samodzielnie nie zejdą. A droga jest długa. Do czoła lodowca Baltoro, które jest na wysokości ok. 3500 m, mamy do przejścia 80 km. Minusowe temperatury 15-20 stopni pogłębiają skutki odmrożeń. Utrzymujemy kontakt z lekarzem, specjalistą medycyny górskiej Robertem Szymczakiem, i stosujemy się do jego zaleceń - powiedziała Agnieszka Bielecka zajmująca się bazą.
Dr Szymczyk poinformował, że obaj alpiniści powinni jak najszybciej znaleźć się w szpitalu, bowiem grozi im amputacja
- Bielecki i Gołąb mają otwarte rany, które można porównać do tych po oparzeniach. Przejście lodowca, schodzenie w dół to nie jest trekking, to kilkudniowa wyprawa. Jeśli domrożą odmrożone części ciała, mogą je stracić. Podczas marszu trudno jest o sensowne opatrunki, a takowe są konieczne.