Sportowcy profesjonalni, ale również amatorzy, którzy regularnie trenują i przygotowują się do zawodów, często stosują rygorystyczną dietę. Od tego co spożyją zależy ich sukces oraz końcowy wynik. Takie katowanie się i odmawianie sobie nawet drobnych przyjemności jest wpisane w reżim treningowy. Wiadomo jest przecież, że od tego jakie ,,paliwo" dostarczymy swojemu organizmowi zależy efektywność naszych przygotowań oraz samopoczucie podczas zawodów. Trzeba zatem należycie dbać o swój organizm. Te osoby, które lubią napoje alkoholowe muszą niestety powstrzymać się od wypicia trunków ,,procentowych". To jest norma, jednak występuje pewien wyjątek. Są takie zawody, podczas których nie tylko można, ale nawet trzeba pić piwo! Ta niesamowita gratka dla smakoszy złocistego płynu, to Beer Mile, czyli po naszemu Piwna Mila.
Dystans 1609 metrów jest na pierwszy rzut oka niezbyt wymagający. Zwłaszcza dla osób, które regularnie trenują bieganie. Jednak jeśli co czterysta metrów trzeba wypić piwo z puszki lub butelki o objętości nie mniejszej niż 355 ml, to już takie zadanie staje się nie lada wyzwaniem. Cztery razy należy to zrobić, a w przerwach biec ile sił w nogach. Wypicie piwa odbywa się szybko, bo przecież każdemu zawodnikowi zależy na czasie. Trzeba to uczynić w strefie o dystansie 10 metrów przed rozpoczęciem następnego okrążenia. Jeśłi więc chcemy znów zacząć biec, to należy sprawnie uporać się ze złocistym płynem. Wypicie jednym haustem takiej ilości złocistego trunku daje o sobie znać. Tak więc tu nie tylko liczy się wytrenowanie biegowe, umiejętności sprinterskie, ale też mocna głowa. Miłośnicy imprezowania mają tutaj wielkie pole do popisu.
Piwną milę można sobie urządzić towarzysko, bo to niezły sposób na urozmaicenie spotkania wśród znajomych. Oficjalne zawody są organizowane cyklicznie, posiadają swoje przepisy, a najlepsi otrzymują nagrody. Wszelkie informacje na ten temat można znaleźć na stronie internetowej pod adresem: beermile.com.
Wydawałoby się, że ta dyscyplina będzie popularna wśród mężczyzn, jednak również przyciąga kobiety, które chcą spróbować swych sił w tym nietypowym biegu. One także muszą pić piwo zawierające przynajmniej 5% alkoholu. Jak więc widać zabawa jest przednia i dostarcza wielu emocji. Zdarza się, że niektórzy zawodnicy po wypiciu dwóch piw, biegną slalomem, a inni kończą zmagania na czworakach albo rezygnują z dalszego pokonywania dystansu. Warto zatem wcześniej sporo czasu poświęcić na solidny trening. Zdarza się, że niektórym osobom jest niedobrze przed dotarciem do mety. Jeśli na swoje nieszczęście zwymiotują, ale jednak dalej chcą kontynuować bieg, to muszą wykonać dodatkowe okrążenie. Przepisy w tym wypadku są bezlitosne. To chyba jedna z niewielu dyscyplin, gdzie po dotarciu na metę, wszystkim zawodnikom kręci się w głowie.
Dyscyplina picia piwa podczas biegu na dystansie jednej mili zyskała już tak dużą popularność, że organizowane są Mistrzostwa Świata. Również w Polsce przybywa jej miłośników. Powstał Cykl Biegów Stadionowych pod nazwą Złocista Mila, które odbywają się w Toruniu. W tym roku zaliczono już dwa starty w marcu i maju. Następne zaplanowane są na 20 sierpnia oraz 31 grudnia.
Bieganie po wypiciu piwa prawdopodobnie narodziło się spontanicznie podczas jakiegoś pikniku lub festynu. Jest przy tym niezła zabawa i sporo śmiechu, jednak takie zmagania do łatwych nie należą. Alkohol szybko uderza do głowy, zwłaszcza, gdy pijemy go duszkiem, bo przecież zależy nam na czasie. Po kilku piwach trudno już jest trzymać się toru biżni i wychodzi wtedy niezły slalom. W każdym razie obojętnie, czy bierzemy udział w takim biegu towarzysko, czy też startując w zawodach, konieczny jest trening. Tak więc jeśli ktoś ma ochotę spróbować się w tej dyscyplinie sportu, to parafrazując znane powiedzenie, musi wiele beczek piwa wypić, aby dojść do mistrzowskiej formy.