2012.03.07// P. Rączka
Roman Paszke, który wypłynął 14 grudnia wokółziemski rejs z Wysp Kanaryjskich, ciągle nie może kontynuować swojej podróży, gdyż jego jacht "Gemini 3" został zarekwirowany w Argentynie, a szanse na jego odzyskanie wydają się znikome. Problemy zaczęły się 8 stycznia, kiedy to jednostka z powodu awarii została z holowana do portu Rio Gallegos. Wart półtora miliona euro jacht został naprawiony, lecz gdy miał wypłynąć w rejs, jedna z firm upomniała się o swoje 300 tys. dolarów za rzekome uczestnictwo w "asyście ratowniczej".
Roman Paszke uiścił wszystkie opłaty (ok. 50 tys. dolarów), lecz decyzją lokalnych władz jacht musi pozostać w porcie, do momentu aż suma ta nie zostanie uregulowana. Lokalni informatorzy komentują sprawę krótko - jest to po prostu forma wymuszenia haraczu, a takie metody są bardzo często stosowane w tym rejonie.
Sprawa ma trafić do sądu, jednak Polak nie wierzy już w to, że uda mu się uratować "Gemini 3".
- Wygląda na to, że sprawa znajdzie się w sądzie, ale trudno oczekiwać szybkiego finału. Natomiast za kilka miesięcy przedmiot sporu, opuszczony w porcie, bo polska załoga nie może na nim przebywać, zniszczeje. Poza tym może być zlicytowany za niezapłacone opłaty portowe, policyjne i sądowe - powiedział Tymon Kulczycki z kancelarii prawnej Whitestone w rozmowie z PAP.