2017.07.19// P. Rączka
Chris Weidman kilka lat temu był na szczycie popularności, dzięki dwóm zwycięstwom nad Andersonem Silvą. Po trzynastu wygranych z rzędu, bez porażki na koncie, przyszły właśnie trzy przegrane z rzędu: Najpierw z Luke Rockholdem w którym stracił tytuł mistrza. Następnie z Yoelem Romero i Gegardem Mousasi. Za kilka dni jego rywalem będzie Kelvin Gastelum i choć wydaje się to wręcz niemożliwe, może to być pojedynek o być albo nie być w organizacji dla niedawnego mistrza.
- W każdej z tych walk jakie przegrałem, wygrywałem te starcia i nie było tak, że ci goście pokazali większy potencjał ode mnie lub ich zdolności były lepsze od moich i że nie należałem do ich ligi. Były momenty w tych walkach w których mogło to wyglądać inaczej, gdzie przechodziłem i przeskakiwałem nad nimi. Ze wszystkimi tak było. Oni wznieśli swoje ręce w geście zwycięstwa, znaleźli sposób na wygraną - powiedział Weidman.
- Oni wznieśli swoje ręce w geście zwycięstwa a ja nie, ale to nie zmienia mojego potencjału i tego gdzie jestem w dywizji. Czuję się jakbym był najlepszy na świecie. Muszę wyjść do walki zrelaksowany, pewny siebie i nie sądzę, by którykolwiek z tych gości mógł mnie pokonać - dodał.